23:58
Przybyłam (do mieszkania Pauliny), zobaczyłam (jej witrynę z lalkami), zwyciężyłam (m.in. w walce z komunikacją publiczną).
Tak szybko?
Ta myśl pojawiła mi się w głowie jako pierwsza, kiedy spojrzałam na doręczoną paczkę. Z niedowierzaniem sprawdziłam status przesyłki na stronie, mimo że informację o nadawcy miałam przed oczami. Widocznie bardzo jej się do mnie spieszyło, bo dotarcie tu z Florydy zajęło jej tylko dwanaście dni! W dodatku nawet nie zaliczyła dłuższego posiedzenia w urzędzie celno-skarbowym. Normalnie szok! Z tej radości bez wahania złapałam za aparat, chociaż jeszcze do całkiem niedawna byłam na niego troszkę pogniewana...
Jako pierwszy spod warstwy brązowego papieru wyłonił się zestaw dłoni wraz z parą stóp. Szczelnie owinięta białą pianką lalkowa mumia miała niebawem przerwać swój sen.
Dopiero w trakcie pisania dotarło do mnie, że w tym samym roku, który widnieje na certyfikacie, zaczęłam naprawdę marzyć o posiadaniu tego modelu. Właściwie to jestem w szoku, że minęły tylko nieco ponad dwa lata.
Oto i ona, prawdziwie skąpana w słońcu Logan Dolls Pim! Nie martwcie się, światło wyglądało tak dramatycznie jedynie w obiektywie. Dowód?
Ta-dam!
Od dziś* mieszka ze mną taka śliczna mordka. Chciałabym jak najszybciej zafundować jej wizytę u makijażystki, ale ostatecznie żadnej jeszcze nie wytypowałam.