veni, vidi, vici

lutego 26, 2025

 Przybyłam (do mieszkania Pauliny), zobaczyłam (jej witrynę z lalkami), zwyciężyłam (m.in. w walce z komunikacją publiczną).


Na fotkę załapały się moje ulubienice, czyli Pullip My Melody 2008 i Cosmic Mercu, Didi. 
Niestety, nie zrobiłam wielu zdjęć, bo byłam zbyt skupiona na celowaniu pomidorkiem koktajlowym w siedzącą obok właścicielkę całego dobytku...

28.02
Mimo najszczerszych chęci nie udało mi się niczego więcej tu dopisać, ale zostawiam post na pamiątkę. Paulinie raz jeszcze dziękuję za zaproszenie.

arrival

lutego 18, 2025

Tak szybko?

Ta myśl pojawiła mi się w głowie jako pierwsza, kiedy spojrzałam na doręczoną paczkę. Z niedowierzaniem sprawdziłam status przesyłki na stronie, mimo że informację o nadawcy miałam przed oczami. Widocznie bardzo jej się do mnie spieszyło, bo dotarcie tu z Florydy zajęło jej tylko dwanaście dni! W dodatku nawet nie zaliczyła dłuższego posiedzenia w urzędzie celno-skarbowym. Normalnie szok! Z tej radości bez wahania złapałam za aparat, chociaż jeszcze do całkiem niedawna byłam na niego troszkę pogniewana...

Jako pierwszy spod warstwy brązowego papieru wyłonił się zestaw dłoni wraz z parą stóp. Szczelnie owinięta białą pianką lalkowa mumia miała niebawem przerwać swój sen.

Dopiero w trakcie pisania dotarło do mnie, że w tym samym roku, który widnieje na certyfikacie, zaczęłam naprawdę marzyć o posiadaniu tego modelu. Właściwie to jestem w szoku, że minęły tylko nieco ponad dwa lata.

Oto i ona, prawdziwie skąpana w słońcu Logan Dolls Pim! Nie martwcie się, światło wyglądało tak dramatycznie jedynie w obiektywie. Dowód?

Ta-dam!

Od dziś* mieszka ze mną taka śliczna mordka. Chciałabym jak najszybciej zafundować jej wizytę u makijażystki, ale ostatecznie żadnej jeszcze nie wytypowałam.

*Fragment pisany w nocy z 17 na 18 lutego. 
P.S. Nadchodzi lalkowej poczty ciąg dalszy! Spodziewałam się przesyłki mniejszych gabarytów. ♡

świętego walentego

lutego 14, 2025

Dawniej marzyłam o tym, żeby wytrwać w prowadzeniu własnego bloga, ale nie robiłam żadnych zdjęć, które chciałabym na niego wstawiać. Teraz nie mogę znaleźć słów. Jakiś czas temu musiałam usunąć treść ze starszych wpisów, bo po prostu pozostawała niedokończona. 


Wczoraj zaktualizowałam tu zakładki – moje lalki i listę życzeń. Z listopada na grudzień zeszłego roku byłam zupełnie pochłonięta blogosferą lat (w przybliżeniu) 2011-2018 i od tamtego czasu chochlik w mojej głowie skrupulatnie podpowiada mi, żebym ustawiała lalki do zdjęć ze wszystkim, co mnie otacza. Dziś posłuchałam jego rady, a padło akurat na pyszną, walentynkową tartę z malinami.

Nieważne jak spędzacie ten dzień – z bliskimi, przyjaciółmi, drugą połówką, czy tak jak bohaterka ze zdjęcia powyżej (oglądając „Dziennik Bridget Jones” i podskubując cudzego łakocia).
Wszystkiego dobrego. ♡

A już niebawem: lalkowa poczta!

Obserwatorzy